?A gdyby tak… być rodzicem bez spinki

with Brak komentarzy
Photo by Jamie Brown on Unsplash

Żywe są we mnie doświadczenia jednego dnia. Wtorek to dzień, kiedy z młodszą córką mamy nasz czas specjalny i wspólnie coś oglądamy. Padło na „Dzieciak rządzi” – bajkę, w której korporacja „Bobas” pracuje nad tym, by dorośli uwielbiali niemowlaki. W odcinku, który obejrzałyśmy jeden z maluchów mówił o swojej rodzicielce „Pani Mama”. I wiecie co – utkwiło mi to jakoś w pamięci. Bo choć Pani Mama odgrywa niewielką rolę w całej serii, to jest wyrazistą postacią – reporterką, zawsze w garsonce, dość zasadniczą i bezkompromisową. W tym miejscu postawię kropkę.

W tym samym dniu prowadziłam warsztaty w ramach cyklu pozytywnej dyscypliny online. Na początku trzeciego spotkania poświęciliśmy chwilę na uzupełnienie odpowiedzi na pytanie, czego dzieci potrzebują, aby budować swoje życiowe kompetencje, umiejętności i rozwijać osobiste cechy. Jest to całkiem pokaźna lista, jednak wczoraj wybrzmiało to, że:

DZIECI POTRZEBUJĄ TEŻ RODZICÓW NA LUZIE, KTÓRZY WŁĄCZĄ POCZUCIE HUMORU DO CODZIENNOŚCI I DO PEWNYCH TEMATÓW PODEJDĄ BEZ SPINKI.

Jak to bardzo we mnie uderzyło, gdy uzmysłowiłam sobie, że zostając rodzicem po raz pierwszy ponad 12 lat temu – zostałam Panią Mamą. Uleciała ze mnie cała spontaniczność, jakbym połknęła kijek. Zabawy z dzieckiem – tak, ale tylko edukacyjne. Żarty – tak, ale tylko kontrolowane. I tak sobie kombinowałam, jak stać się idealnym rodzicem, którego sobie wymyśliłam. Aż wreszcie któregoś dnia moja pierworodna spytała:

  • Mamo, dlaczego Ty się nie śmiejesz?

Wiesz, jak to jest, dostać nagle zimny prysznic?

Mówisz wtedy „Aha”. A po chwili zastanawiasz się, czy na pewno wiesz, o co chodzi.

Otóż ja kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że przyjęłam rolę „poważnej mamy”*. Nagle zaświeciło się światełko w tunelu, że nie wszystko musi być perfekt. Zaczęłam mikrokrokami uczyć się odpuszczania – że nie muszę chodzić z tym kijkiem… wiecie gdzie. I że mogę się śmiać do rozpuku razem z dzieckiem. Po pytaniu od córki wymyśliłyśmy grę słowną, która może i ma walory edukacyjne, jednak dla mnie uchyliła drzwi powrotne do tego, by wrzucić na luz.

Gdybym dzisiaj spotkała siebie sprzed kilku lat, powiedziałabym:

Mamo, możesz robić te wszystkie rzeczy, o których myślisz, że „nie przystoi” – odmieniać śmiech przez wszystkie przypadki:

  • śmiać się w głos,
  • wybuchać śmiechem znienacka,
  • zwijać się ze śmiechu w pół,
  • śmiać się do rozpuku,
  • mieć ubaw po pachy,
  • żartować,
  • bawić się w łaskotanie.

Mamo, nie musisz być poważną Panią Mamą.
Mamo, wrzuć na luz.

*„poważna mama” to słowo zaczerpnięte z wypowiedzi jednej z uczestniczek warsztatów. Warsztaty z rodzicami są dla mnie nieustającym źródłem refleksji, nauki i inspiracji. Czuję wdzięczność za te spotkania.


Polub Moc Relacji – Darina Asiedu na Facebook’u i Instagramie

Ten wpis jest dla Ciebie wartościowy? Podziel się z innymi